Nie tak miało być

Dzisiaj po długiej przerwie wracam do opowieści porodowych.

Nie zawsze wszystko przebiega tak jak byśmy to sobie wyobrażali.

Dzisiejsza historia pomimo tego że jest smutna, jest też pełna nadziei.

„Witam,

chcę opowiedzieć moje historie porodowe.

Ja jestem mega nakręcona na naturalność, gdy będąc w ciąży z Krzysiem poród się opóźniał już 13 dni zaczęto sztucznie go wywoływać. Niestety wody zielone i na stół. Było mi ciężko psychicznie, ale on był i cały czas jest dla mnie najważniejszy. Mówiłam sobie spoko, masz jeszcze drugą szansę i znowu się nastawiłam na sn.

W maju miała się urodzić Anastazja. W 40 tygodniu odwrócona tyłkiem do świata. Robiłam wszystko by się odwróciła, ale jakoś było  z tym kiepsko. Odwracanie nie było możliwe bo jestem po cięciu, więc były modlitwy, jakieś masaże i ćwiczenia i sukces na godzinę przed operacją Nastka się odwróciła -operacji nie będzie.

Mamy 41 tydzień  +4dni , wywołują. Tym razem cewnikiem – skurcze od wieczora, rano na porodówkę, działamy modlitwą,  spacery, masaż skutków i uwaga, aż 3cm po 20 godzinach. Zaczyna mnie coraz bardziej boleć blizna nie wstrzymuje – jedziemy na stół. Na operacyjnej uciekam, boję się, panikuje. Znieczulenie nie działa – dają narkozę.

Budzę się,

nie ma skurczy,

sukces,

ale cały czas boli,

czuję,

że nie mogę oddychać,

chcę krzyczeć wyciągam rurkę indubacyjna.

Po jakimś czasie jadę na salę.

Uczucie porażki i paniki, i strachu mnie przenikają.

Chcą dać mi córkę,

a ja odpowiadam nie chcę Go

nie ważne co tam leży

ja nie zasługuje na niego,

dajcie innym.

Jestem załamana,

nie dałam rady,

a tak walczyłam …

mąż jest ze mną do 11 w nocy

musiał wracać do naszego syna,

córka jest sama,

a ja robię wszystko,

żeby zasnąć

i się nie obudzić

już nigdy

przeciw bólowe pomagają zasnąć

nie chce nikogo widzieć

ale ciągle kręcą się

i coś gadają

mam ich w D….

przynoszą małą

ja nie chcę

mieliśmy  z mężem ja przywitać

nie teraz

w końcu zmuszają mnie kolejnego dnia koło 11 abym dała jej pierś

Z kamieniem nigdy nie miałam problemów

mówię do małej, że muszę ją pokochać

ale nie umiem,

płaczę,

teraz nadal mi ciężko

chyba ją już kocham,

ale to nie to samo co z synem

często jej nie słyszę w nocy

i wstaję dopiero jak zaczyna mnie denerwować

chyba mam tą całą depresję,

ale naprawdę miłości do córki muszę się uczyć

może oksytocyna ma coś do tego

nie wiem

z synem miałam podaną sztuczną.

Przepraszam że tak się rozpisałam,

ale to chyba forma spowiedzi.

Syn urodził się w dniu operacji,

a córka dzień po. ”

 

Czasami miłość do dziecka nie zalewa nas w chwili zobaczenia dziecka. Czasami to trochę trwa. Czasami miłości musimy się nauczyć.

Kochana – dziękuję Ci bardzo, za tą historię. Zapewne czyta mnie wiele mam, które również nie doświadczyły tak bardzo promowanych uczuć macierzyńskich. Dedykuję im tą opowieść, ponieważ mimo tego, że jest bardzo smutna, ma w sobie dużo nadziei i mimo wszystko dużo ciepła.

 

 

Jeśli również chcecie podzielić się swoją historią porodową, to zachęcam do pisania na maila rea-doula@naszsrem.pl. Dopiszcie, że wyrażacie zgodę na publikację waszej historii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.