Testy nosidła Lenny Lamb Lenny Up

Przed feriami miałam przyjemność testować najnowsze nosidełko firmy Lenny Lamb – Lenny Up. Trochę późno biorę się za pisanie recenzji, ale jak już wspomniałam były ferie 😉 Czas z dziećmi spędzałam bardzo aktywnie. Więc piszę dopiero dzisiaj.

Nosidełko według producenta jest przeznaczone dla dzieci ważących co najmniej 3,5 kg. Wkład testowy ważył 4,5 kg. Nie nosiłam w nim za wiele ponieważ niestety nosidło nie zapewniało odpowiedniego podparcia kręgosłupa mojego dziecka. Na wysokości karku pomimo maksymalnego pościągania regulacji nadal były luzy, które powodowały, że nie odważyłam się na dłuższe spacery.

Miło mnie zaskoczyła pozycja nóżek dziecka. Jak na nosidło pozycja ta jest dosyć przyzwoita, co nie zmienia faktu, że moje półtora miesięczne dziecko było za małe na taki rozstaw nóżek.

Podoba mi się regulacja szerokości panelu na dole. W innym nosidle zmieniając szerokość panela automatycznie zmieniał się wymiar obwodu pasa biodrowego. Tutaj tego problemu nie było. Obwód pasa mogłam ustalić raz a potem spokojnie dostosowywać szerokość panelu dla dziecka.

Największym hitem jak dla mnie jest tzw, przelotka. Dzięki niej można zachować w nosidle zaokrągloną linię kręgosłupa jak w nosidle Mei Tai. MeiTaie mają to do siebie, że niektórzy ich nie lubią ze względu na potrzebę wiązania zamiast zapinania klamry. Dotychczas alternatywą były nosidła hybrydowe, które można było w pasie zapinać na klamrę, a dopiero pasy naramienne wiązać. A to właśnie pasy naramienne wiązane pozwalały nosidłom zachować dobrą pozycję kręgosłupa. Przelotka jest bardzo fajnym zastępnikiem tego wiązania i zapinana jest na klamry więc pewnie wiele osób to ucieszy.

Przy większym dziecku zamiast przelotki p

 

asy naramienne przepina się jak w tradycyjnym nosidle klamrowym. Daje to też możliwość prowadzenia pasów tradycyjnie jak w plecaku, ale również skrzyżowania na plecach.  Przyda się to osobom które mają problem spiąć pasy na karku.

Fajnym gadżetem jest kieszonka na drobiazgi na pasie biodrowym. Nie mam pojęcia na ile jest funkcjonalna, ale lubię takie wynalazki 😉

Lenny Up dla starszaka

Skoro nie miałam okazji pochodzić z maluszkiem w Lenny Up to postanowiłam w nie włożyć czterolatka. Dosyć drobnego, ale jednak.  Muszę przyznać, że po tych kilku miesiącach ciąży kiedy nie mogłam go nosić sprawiłam mu tym wielką radość. Nosiłam go dosyć krótko, porobiliśmy sobie kilka fotek i przede wszystkim potuliliśmy.

 

Nie byłabym sobą jakbym nie znalazła wady. Zanim doszłam do tego jak to nosidło regulować, jak działają poszczególne klamry myślałam, że szału dostanę. Podejrzewam, że przy dłuższym użytkowaniu ta wada znika. Ale co ja mogę napisać skoro preferuję jednak dociąganie chusty które jest dla mnie intuicyjne, a nie milion różnych klamerek 😉

Jako krawcowa jednak dodam, że podziwiam konstruktora tego nosidła, bo jest na prawdę fajnie przemyślane i jeśli ktoś ma alergię na chusty to jest to fajna alternatywa na dłużej.

Aczkolwiek zaznaczam że 3,5 kg to jest chwyt marketingowy i dla najmniejszych dzieci nie polecam nosidła.

 

Jeden komentarz

  1. Na mnie też nosidło nie zrobiło wrażenia . Chyba jednak nie do końca trafiony zakup. Bardzo dobrze sprawdziło się u nas onbuhimo od Lenny Lamb więc zdecydowaliśmy się na Lenny Up. Dostosowanie klamer, długości itp. to faktycznie „wyższa matematyka”. Ciężko mi też samej wrzucić na plecy moją półtoraroczną córkę – przy onbu nie mam problemu 🙂 Mam nadzieję, że jeszcze się polubimy z Lenny Up’em

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.