Wieczór z gośćmi z Meksyku

Obiecałam napisać o Poznańskim spotkaniu z gośćmi z Meksyku które odbyło się w Mateczniku. Jest to tak wiele emocji że nie wiem czy w ogóle potrafię. Obawiam się że moje słownictwo może być zbyt ubogie.

No ale spróbuję, może trochę o samym spotkaniu a emocje sami sobie wyobrazicie 😉

Dzień zaczął się beznadziejnie. Dzieci odmawiały współpracy. Odwoziłam ich do tatusia do pracy w spacerówce z malutkimi kółkami, wszędzie w około blabra. Dziecko nieuwięzione we wózku nie potrafiło powstrzymać się od władowania się butami w co większe kałuże. Przez to kiedy przekazałam dzieci autobus już odjechał, ale ja nie z tych coś się poddają. Autobus zanim wyjedzie z miasta najpierw całe okrąża, więc pobiegłam na pobliski przystanek i dobiegając zobaczyłam tył autobusu 😉 Trudno pojadę następnym. Kiedy byłam już w Poznaniu od samych Rataj ścigałam się z jedynym tramwajem który dowiózłby mnie na czas. I tutaj kiedy autobus stawał na przystanku, tramwaj już odjeżdżał. I tak koniec końców  musiałam iść piechotą w miejsce w którym jeszcze nigdy nie byłam. Zrobiłam popisową akcję zagubionej sierotki i dotarłam z 20 minutowym spóźnieniem.  W ciągu kilku minut zapomniałam o wszystkim ponieważ warsztaty Rebozo pochłonęły mnie w całości. Położna Maru jest niesamowitą kobietą. Pomimo bariery językowej z jej gestów i mimiki twarzy szło wyczytać niesamowicie wiele, czego nie zrozumiałam dopowiedziała pani Aneta (tłumacz).

Początkowo wiedza którą chłonęłam jak gąbka, która mnie przepełniała budziła pewien niepokój, strach, bezsilność. Niesamowita wiedza której niestety jako doula nie wykorzystam. Byłoby to niezgodne z kodeksem douli. Nie wolno mi się wcinać w kompetencje personelu. To czego się dowiedzieliśmy to wiedza niezbędna dla położnych. No może nie niezbędna, bo dają radę bez tego, ale przydałaby im się 😉

Na szczęście po omówieniu porodu przeszliśmy do okresu przedporodowego i wtedy już mam pole do popisu. Mogę się spotkać z kobietą w ciąży i wesprzeć ją. Bardzo długo słuchałyśmy o ułożeniu pośladkowym dziecka, o tym jak dziecko obrócić. Nie zabrałam nic do pisania ale na szczęście pisanie w telefonie mam nieźle opanowane także sporządziłam dosyć długą notatkę na ten temat właśnie w telefonie. Były to techniki w zasadzie nieinwazyjne, nie mające żadnego negatywnego wpływu na stan matki czy dziecka, były proste i łatwe w zastosowaniu. I przede wszystkim w większości przypadków przynoszące skutek. Jeśli efektu nie ma do 38 tc to nic straconego. Wprawdzie jako doula nie pomogę ale w Meksyku wiele położnych nie boi się ręcznego obracania dziecka. Najczęściej robią to pod kontrolą USG, daje to podgląd na to co dzieje się z dzieckiem, na jego stan. Przede wszystkim wiadomo czy nie ma pępowiny owiniętej wokół szyi. Są również (rzadko ale są) położne które bez dostępu do nowoczesnego sprzętu podejmują się obrócenia dziecka.

Wydawać by się mogło że kraj idealny, tylko pozazdrościć wiedzy personelu. Niestety tutaj pojawia się bariera. Takie cuda nie są standardem w darmowej opiece zdrowotnej. Ale jest też dobra informacja, nie jest to aż tak drogie aby kobiety nie mogły sobie na to pozwolić 🙂

Nic co piękne nie może trwać wiecznie, tak też warsztat musiał się zakończyć. To było jak takie wytrącenie z transu – ale że co, że to już, ale ja chcę więcej!!!

Na pocieszenie po przerwie były jeszcze opowieści przywiezione prosto z Meksyku. Myślałam że będą to jakieś luźne opowiadania, taki relaks, odpoczynek po napełnieniu wiedzą. Ha! błąd! Tutaj nie wiem co napisać. Na prawdę przeniosłam się w jakiś inny stan. Ta mimika twarzy, mowa ciała, barwa głosu, tego nie da się opisać, to się czuje całym ciałem. Zaciekawienie, śmiech, zdumienie, wzruszenie. Uśmiechałam się, ale też płakałam, tego nie dało się powstrzymać, ale nie tylko ja, chusteczki okazały się być nieodłącznym atrybutem w słuchaniu, mokre rękawy, mokra pufa o którą się opierałam. Emocje nie do opisania. Prawdopodobnie gdybym wam teraz napisała w tym miejscu te opowieści to do niektórych by dotarły a inni by po prostu przeczytali i koniec. Cała ta otoczka w czasie opowiadań sprawiała że wszystko odczuwało się jeszcze intensywniej. Laura i Walter mieli w sobie coś co ludzi hipnotyzuje. Tę swobodę ruchów, otwartość, mogliby spokojnie opowiadać bez tłumaczenia i też wywołaliby  w nas podobne emocje. Do teraz na samo wspomnienie tego wieczoru czuję dreszcze.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.