Wasza szklanka jest w połowie pusta czy w połowie pełna

Macierzyństwo jest jak przejażdżka kolejką górską. Ma swoje wzloty i upadki. Jednak to tylko od nas zależy jak sobie z tym poradzimy. Zastanawialiście się kiedyś czy wasza szklanka jest w połowie pusta czy w połowie pełna?

Kompetencje rodzicielskie już od pierwszych dni życia dziecka będą przez nie poddawane wielu próbom. W zależności od tego jakie nastawienie nam towarzyszy tak sobie poradzimy.

Najbardziej odczują to rodzice dzieci HNB, niemniej pozostałych rodziców również czekają wyzwania. Taka sytuacja:

Jesteście już w domu, dziecko płacze. Co robicie?

Może jest głodne – nakarmię, może mokra pielucha – przewinę, za jasno – przyciemnię światło… I tak mija godzinka i druga. Sytuacja powtarza się kilka dni z rzędu. Pojawiają się „dobre rady” otoczenia – „niech się wypłacze”, „masz kiepskie mleko”, ” tak go nauczyliście”. Takie rady potrafią jeszcze bardziej podkopać pewność siebie rodzica.

A o czym myślicie w takiej sytuacji?

Jestem zmęczona, oddałabym wszystko za 4 godziny nieprzerwanego snu. On jest nie do wytrzymania. Kiedy to się skończy? Niech w końcu zacznie chodzić/mówić. To na pewno kolka. Poszukiwania leków na tę nieszczęsną dolegliwość – Szklanka staje się powoli w połowie pusta.

A teraz wyobraźmy sobie szklankę w połowie pełną:

On mnie potrzebuj, przecież sam sobie nie poradzi. Jest moim dzieckiem, kocham go, Czego jeszcze nie próbowałam? Może szumienie? A może by pobujać w inny sposób? Moje biedactwo, postaram się ci pomóc.

Hmmm, może nie do końca to zobrazowałam. Ale chodzi o nasze nastawienie. Przejdźmy do życia z przed dziecka! Pamiętacie jak jechaliście ze znajomymi nad morze? Ile czasu wtedy spaliście? Ile czasu wesoło gadaliście, tańczyliście i się bawiliście. Ile czasu wytrzymywaliście bez snu i co wtedy czuliście?

A teraz miesiąc później szef zarządził w pracy nadgodziny. Ucieszyliście się na nie? A może byliście bardziej przemęczeni?

No to teraz wyobraźcie sobie że trudy macierzyństwa to takie wakacje nad morzem, a może w górach 😉 Taka wędrówka po górach, męcząca ale satysfakcjonująca 🙂

Warto nauczyć się pozytywnego nastawienia. Przyda się także w przyszłości. Dziecko rośnie, jego potrzeby się zmieniają, wyzwania jakie stawia przed rodzicem są inne ale nadal trudne. (Pamiętacie takie powiedzenie ze szczeniackich lat: Małe dziecko-mały problem, duże dziecko-duży problem).

Wyobraźcie sobie że dziecko po raz kolejny wskrobuje się na łóżko i spada, płacze. W pewnym momencie robi się to szalenie denerwujące. Ale ono się uczy, rozwija, w końcu opanuje tą umiejętność. Czego ono w tej chwili potrzebuje? „nie wchodź tam bo spadniesz” czy „wierzę w ciebie dasz radę”. Swoją drogą warto nauczyć się rozpoznawać intencje płaczu. Inaczej płacze dziecko które płacze bo go coś boli i chce być przytulone, pocieszone. A inaczej płacze dziecko które denerwuje się niepowodzeniami. Dorosły też lubi pokrzyczeć jak coś mu nie wychodzi, no nie 😉 I jakich czasami potrafi słów używać 😉 A dziecko tylko płacze, potrzebuje akceptacji i wsparcia.

Wiem że to łatwo mówić, najłatwiej komuś doradzać. Sama nie jestem idealna. Zdarza mi się tracić cierpliwość do dzieci. Ale ciągle nad sobą pracuję. Bo to nie grzech popełniać błędy. Grzechem jest nie wyciągać z nich wniosków i z premedytacją popełniać dalej 🙂 A jeśli to czytacie to znaczy że szukacie sposobu jak sobie poradzić 🙂

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.