Sen w ciąży to egzamin przed macierzyństwem

Ach jaki cudowny był pierwszy trymestr. Mogłam spać i spać, i spać i nic mnie nie obudziło. Potrzebowałam go jak ryba wody. Wtedy mnie to irytowało. Wieczne zmęczenie. Ach jak mi tego brakuje.

Sen w ciąży jest czymś nieodgadnionym

Drugi trymestr zapowiadał się lepszy. W zasadzie miałam wtedy już specyficzne wymagania co do miejsca do snu. Początkowo była to podłoga przy oknie balkonowym. Wiecie upał i zaduch. I te burze. Jak dobrze spało się po burzy.

Szybko jednak wzrosło moje zapotrzebowanie na bardziej komfortową pozycję. Brzuch rósł i na każdy temat miał swoje zdanie, nie zawsze zgodne z moim. Tak moje dziecko w brzuchu wykłócało się o to w jakiej pozycji mam spać.

No więc w końcu udało nam się osiągnąć jakiś kompromis. Spotyka się to ze zdziwieniem męża, który już na szczęście już się przyzwyczaił i doskonale wie jak przygotować moje miejsce do spania. Dzieci też wiedzą co przygotować jak mama chce spać 😉

Rozważałam zakup rogala do spania, ale mam wrażenie, że u mnie nie sprawdziłby się

Otóż wiadomo pod głową muszę mieć poduszkę, chyba jak każdy. Ponadto standardem jest chyba, że ciężarne muszą mieć poduszkę między nogami. Bez niej ból spojenia łonowego był paraliżujący. Ponadto uwaga muszę mieć dodatkową poduszkę na której trzymam rękę. Jest mi dzięki temu wygodniej i zaczynam się obawiać, że po porodzie mi to zostanie, przynajmniej na czas karmienia piersią, bo potem zdecydowanie z powrotem będę spać na brzuchu.

Ale to jeszcze nie koniec. Kolejna poduszka – taki długi wałek podpiera i grzeje dodatkowo moje plecy. Dzięki temu nie przewracam się na plecy i ciepło mi w nerki. A jak bolą nerki i czym się to kończy pisałam wielokrotnie. No i standardowo potrzebna jest jeszcze kołdra. Prawidłowe ułożenie kołdry to nie taka prosta sprawa. Z jednej strony musi dobrze otulać brzuch i zabezpieczać przed przewróceniem się przez sen na brzuch. Z drugiej strony nie może mieć żadnych nierówności które uwierałyby brzuch. Tak prześcieradło też musi być rozłożone na gładko. Normalnie jak królewna na ziarnku grochu się zachowuję – a właściwie mój mały lokator.

Niestety nawet takie perfekcyjne przygotowanie nie zapewnia przespanej nocy

Otóż moje słodkie maleństwo o godzinie 3 nad ranem uważa, że noc właściwie już się skończyła. Zaczyna nocną dyskotekę. Jeśli za długo nie reaguję to atakuje pęcherz. Po całej nocy powoduje to, że nie ma innej opcji i muszę udać się do toalety.

Teoretycznie mogłabym wrócić do łóżka spać. Tylko to nie za bardzo ma sens bo w ciągu pół godziny od ponownego położenia się do łóżka następuje składanie zamówień gastronomicznych. Chcąc nie chcąc ssanie w żołądku jest tak silne, że o spaniu nie ma co marzyć, a wręcz mam wrażenie, że zaraz z głodu umrę.

Tak więc około godziny 4-5 jest pora posiłku. Jak miło – za oknem ciemność, a ja muszę jeść. Cieszę się o tyle, że początkowo w ogóle nie miałam apetytu i prawie nic nie jadłam. Teraz zdecydowanie przybieram na wadze książkowo o ile nie bardziej.

Można by w sumie po śniadaniu wrócić do łóżka.

I czasami nawet mi się to udaje. Niestety przed godziną 6 rano muszę wstać już na poważnie i wyszykować do przedszkola małego przedszkolaka. Miesiąc temu sam wstawał i się ubierał, teraz jakoś mu się to znudziło.

Po powrocie z przedszkola co zajmuje mi jakieś 50 minut – więc wysiłek na miarę maratonu – najchętniej padłabym do łóżka. Ale moje szkolne dziecko nie skończyło jeszcze 7 lat, więc nie mogę go wysłać samego. Dobrze, że szkoła jest bliżej niż przedszkole i na szczęście młody sam się szykuje. W akcie desperacji zdarza się, że musi sam sobie śniadanie przygotować do szkoły.

No i w końcu po powrocie mogę położyć się spać. I tak – korzystam z tej okazji z premedytacją. Zasypiam od razu bez problemu. No chyba, że mój lokator postanowi, że jest pora na gimnastykę. Szczególnie upodobał sobie uciskanie na mój pęcherz co przy moich dolegliwościach jest bardzo bolesne. Czasami zastanawiam się czy to dziecko czasami sypia. Właściwie to tak się przyzwyczaiłam, że mi dokucza, że jak da mi chwilę spokoju to zaczynam panikować 😉

Sen w ciąży to egzamin przed macierzyństwem

Zdecydowanie odczuwam to wszystko jak egzamin przed macierzyństwem. Bardzo dobrze pamiętam te nieprzespane noce. Ten sen na wyrywki. Trochę tu, a trochę tam. Między gotowaniem obiadu, a zmywaniem naczyń kiedy noworodek postanawia zrobić sobie 15 minut drzemki.

Tak, doskonale pamiętam, że mnie to czeka. I w sumie jestem z tym pogodzona. W zasadzie decydując się na trzecie dziecko wiedziałam co mnie czeka. Także z jednej strony czytacie tu narzekanie, a z drugiej ja wcale nie narzekam. To sprawia takie wrażenie. Tylko, że ja patrzę na to z przymrużeniem oka. Jakby to było, aż takie straszne to nie byłabym w ciąży po raz trzeci 🙂

Ale chętnie przespałabym sobie noc. Tak bez budzenia, bez sikania, bez jedzenia.

Ale nagroda za te wszystkie niedogodności jest warta swojej ceny. Nie ma nic piękniejszego niż noworodek bezpiecznie wtulony w nasze ramiona, niż przedszkolak mówiący kocham cię przed wyjściem do przedszkola, niż uczeń machający nam na pożegnanie kiedy idzie do sali w szkole. I te opowieści po powrocie do domu. Dla tych pięknych chwil warto czasami spać na wyrywki 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.