Co zrobić z ubrankami po dziecku?

Macie mnóstwo ubranek po dziecku i nie wiecie co z nimi zrobić? Przez ostatnie lata robiłam z nimi wiele rzeczy. Nie wiem czy istnieje złoty środek, ale postaram się wam napisać jak u mnie to ewoluowało.

Otóż prawie 9 lat temu kiedy spodziewałam się pierwszego dziecka moja sytuacja finansowa wołała o pomstę do nieba. Właśnie wkopaliśmy się w kredyt na mieszkanie, trzeba było je urządzić, a ciąża nie okazała się cudownym stanem o którym w internecie można wiele czytać. To szpital, to dom, to znowu szpital i tak w kółko. Internetu wtedy nie posiadałam, telewizora w domu brak, znajomych z dziećmi w podobnym wieku w zasadzie też brak. Znaczy byli jedni, ale córkę mieli, a ja się spodziewałam syna. Ceny ubranek w sklepach przyprawiały mnie o ból głowy, jak cena była strawna to jakość adekwatna do niej. Finalnie wyprawkę dla syna kompletowałam w szmateksie. W zasadzie to kilka ubranek, bo raz, że ciągle w szpitalu leżałam, a dwa urodziłam sporo wcześniej niż planowałam. Także wiecie, wózka brak, fotelika do auta brak, poród w przerwie świątecznej, ale nie o tym miałam pisać.

Po pierwszym synu wszystkie ubrania (zabrzmiało jakbym nie wiem ile ich miała) pakowałam rozmiarami, składałam i nawet prasowałam żeby w przyszłości do drugiego dziecka wyjąć śliczne jak nowe pachnące ciuszki. Przyznać się ile z was tak robi. Zaraz was sprowadzę na ziemię jakie to bezsensowne działanie 😉

Prawie trzy lata później na świat przyszedł mój drugi syn. Domyślam się, że spodziewaliście się, że napisze, że dziewczynka i po co mi przy dziewczynce chłopięce ubranka. A więc po pierwsze szczególnie w początkowym okresie dbałam o uniwersalność ubranek w które się zaopatrywałam bo cały czas brałam pod uwagę rozsądnie, że mogę urodzić dziecko przeciwnej płci. Także urodził się drugi syn i powinnam radośnie wypakować to co wcześniej spakowałam. Tylko, że drugi syn urodził się o czasie więc był sporo większy od pierwszego. No i urodził się jesienią, a nie zimą, przez co bardzo szybko okazało się że rozmiary które pierwszy nosił latem temu pasują już późną zimną co nijak pasowało do panującej pogody i ubranka trzeba było kupować nowe. W zasadzie wtedy to ja już miałam mnóstwo znajomych matek i sąsiadki już mnie znały i dodatkowo pojawiać zaczęły mi się worki ubrań po różnych dzieciach. Niestety tutaj też okazało się, że nie wszystko jest rozmiarowo dopasowane do pogody więc wielu z nich nie miałam okazji nawet założyć. Nie były to jakieś cuda które można sprzedać więc wypatrywałam kto ze znajomych spodziewa się potomka żeby je dalej sprzedać. Mieszkanie malutkie i nie było gdzie magazynować, a przede wszystkim po co. Z resztą nie widziałam sensu w magazynowaniu teraz już jakichkolwiek ubranek. Szybko też nauczyłam się odmawiać kiedy ktoś chciał mnie obdarować ubraniami po swoich dzieciach.

Tutaj pojawiła się jeszcze jedna opcja. Pożyczanie ubranek. Otóż ja ci daję moje ubranka dla twojego dziecka, a jak ja urodzę kolejne to ty mi je oddasz. Nigdy się na to nie zgodziłam. Dlaczego? Otóż po pierwsze nie mam zamiaru notować co od kogo pożyczam i kiedy mam oddać, a zapamiętać które są moje które od sąsiadki, a które do oddania to już wyższa szkoła jazdy. Poza tym nigdy nie wiadomo czy nasze dziecko nie pobrudzi ubranek tak, że będzie wstyd je oddać. O tym że samo noszenie i pranie zużywa i niszczy ubrania chyba nie muszę wspominać.

Tym oto tokiem myślenia pozbyłam się ubrań po drugim synu, ale też szybko nauczyłam się że inni też mają już sporo i nie chcą więcej przyjmować.

Kiedy środkowy miał już ponad 4 lata pojawiła się na świecie zupełnie znienacka moja córka. No i pojawiła się radość, że jednak nie magazynowałam ubranek. Raz, że pomimo, że ubrania wydawałam, a nie pożyczałam zaczęły do mnie spływać nasze stare ubranka, a w bonusie jeszcze dodatkowe. Szybko ucięłam ten napływ ubranek. Dwa, że w domu miejsca niewiele. Przy trzecim dziecku uznałam, że niezbędna w domu jest suszarka bębnowa, więc tym samym nie potrzebuję jakoś nie wiadomo jak dużo ubrań na zmianę, a chcę mieć przyjemność wybrania córce chociaż tych czterech zestawów ubrań bo więcej w sumie to nie potrzebuję 😉

Teraz na bieżąco pozbywam się ubrań po córce. Sprzedaż w komisach czy innych miejscach typu olx czy facebook to nie dla mnie. Trzeba się przygotować na walki matek o co ładniejsze ubranka, przeciętne wiszą miesiącami. Ponadto trzeba być odpornym na wszelkie próby targowania się i przekonywania, aby za darmo wydać czy jeszcze dowieźć. Ja w ogóle mam tak napięty plan dnia, że umówić się z kimś na wymianę ubrań to nie lada wyczyn.

Ostatecznie ubrania pakuję do siatek. Jak jest u mnie koleżanka to pytam czy czegoś nie chce. Resztę zostawiam pod klatką jak jest zbiórka ubrań do Towarzystwa Brata Alberta. Jeżdżą praktycznie co miesiąc, więc na bieżąco odbierają ode mnie to co mi zalega

A wy co robicie z ubrankami po dzieciach? Dużo ich macie czy jednak stawiacie na minimalizm?

Jeden komentarz

  1. Po pierwszym też wszystko skrupulatnie chowałam ale tez miało do kogo iść bo po roku urodził się szwagierce syn no ale też mój z grudnia też mały więc na jej czerwcowego średnio pasowało. Mamy sporą piwnicę u tesci więc były tam magazynowanie. Później urodziła się córka więc już tamtych nie wyciągnęłam bo dostałam od siostry po jej córce. Te wydalam szwagrowi (wszystkie) bo już nie chciało mi się tego trzymać. A tu nagle nastepna córka i zonk bo brak ciuszków. Więc odkupilam od jednej mamy dwa kartony. Ale nie samych najmniejszych. Więc w sumie teraz tak sobie coś dokupuje w lumpku jak widzę że mamy za mało ale z 1 synem miałam cała komodę jego rzeczy teraz mam jedną półkę i mi starcza… Naszym plusem jest to że do syna dostałam od szwagierki po synku dostała druga szwagierka. Dla córki dostałam od siostry poszły do szwagra. Także ten nie magazynujemy długo. Po tej najmłodszej też pójdzie do szwagra bo jest już na końcówce a ma być dziewczynka. Jak coś zostało takich tam po synku to poszły do garażu na szmaty(świetnie wpijają olej😉) mąż sam coś tam naprawi, dobre są też jako szmatki do mycia plastików 😂 dobrze też wyciera się okna z tego grubszego brudu. Teraz już nie warto tego trzymać nie kosztują już tak dużo jak 9 lat temu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.