Niespodzianka

Dzisiaj poniedziałek 🙂 Dostałam opowieść porodową od Ani.

Pomimo zaplanowanej cesarki chciała urodzić naturalnie i udało jej się to!

Ale najlepiej przeczytajcie jej słowa 🙂

 

A miała być cesarka…

 

Od połowy ciąży nastawiona byłam na cięcie cesarskie bo wg USG duże dziecko no i syn też urodzony przez cięcie cesarskie. Byłam tym trochę zmartwiona bo chciałam doświadczyć tego uczucia porodu siłami natury. No i udało się:)

 

5 dni przed terminem porodu miałam kontrolną wizytę u lekarza. Tam wysokie ciśnienie i obrzęki i od razu skierowanie na oddział. Chyba obie z córcią mamy alergię na szpital, bo tam ciśnienie wróciło do normy. Można by rzec było książkowe. No ale sobie parę dni poleżałam i w dniu kiedy wypadał termin porodu poprosiłam o wypis i wyjście do domu bo nic się nie działo. Miałam w planach wrócić do szpitala, tym razem na drugą stronę czyli porodówkę,  30 października czyli w imieniny męża:).

W domu czekał stęskniony synek i parę rzeczy do ogarnięcia przed przyjściem na świat Marysi.

29 października wybrałam się z mężem po znicze bo to niedługo 1 listopada. I jeszcze żarty, że jak mnie poobwozi po tych dziurawych drogach to na pewno szybciej urodzę.

No i się sprawdziło. Tego wieczoru już nie usnęłam bo coś się zaczęło dziać. Wszyscy sobie słodko pochrapywali a ja z zegarkiem w ręku odliczałam czas między skurczami. W końcu po północy obudziłam męża i wyjazd do szpitala.

Trafiłam na miłe panie położne i doktora, którego obawiałam się najbardziej, który stwierdził, że jeśli nic dalej się nie będzie akcja posuwać to dopiero pomyślimy o cesarce. Piłka, prysznic, dwie rundki wokół korytarza a potem przysypianie między skurczami. I to nie tylko ja przysypiałam ale też mąż na krzesełku obok:). Wstał nowy dzionek, nowe położne   i nie wiadomo kiedy zrobiło się 10 cm. Nie chodziłam na zajęcia do szkoły rodzenia i byłam zielona co kiedy i jak przeć ale dzięki położnej Ewelinie, która mi podpowiadała co robić,  Marysia urodziła się o 7.35, właśnie w imieniny swojego taty czyli 30 października. Dostała 9 punktów w skali Apgar, waga 3690g i 57 cm. Po 2 dniach byłyśmy już w domku.

 

Bardzo dziękuję ci Aniu za twoją opowieść. Myślę że wielu kobietom doda ona wiary w to że poród naturalny jest możliwy po cesarce 🙂

 

Jeśli również chcecie podzielić się swoją opowieścią porodową, zapraszam do napisania maila pod adres: rea@naszsrem.pl i dopisanie że wyrażacie zgodę na publikację

Jeden komentarz

  1. Bardzo się cieszę, że po cesarce można mieć fajny naturalny poród. Ja też pierwsze dziecko rodziłam przez cięcie, a kolejne, jeśli będzie taka możliwość, chciałabym urodzić naturalnie 🙂 Teraz wiem, że to możliwe – dzięki Aniu za ten wpis 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.