Półmetek już za mną – minęło 20 tygodni

Nie wiem kiedy to minęło, ale jakoś minęło. Półmetek już za mną. Bywało lepiej i gorzej. Teraz coraz bardziej żyję wyprawką i porodem.

Wyprawka w moim przypadku będzie bardzo ekonomiczna

o czym na pewno przeczytacie w wielu kolejnych wpisach. Wprowadzam w życie coraz więcej zmian, które pomogą mi opanować towarzystwo przez najbliższe tygodnie. Powoli wchodzimy w tryb szkolny. Dzieci wyrzucam z łóżek już o 8, a przed rozpoczęciem szkoły pewnie jeszcze wcześniej – docelowo będzie to godzina 6. Niestety, aby dotrzeć z jednym dzieckiem na 7 do przedszkola, a z drugim na 8 do szkoły jest to niezbędne. Od teraz wprowadzam też obowiązkowe śniadanie po wstaniu. Dotychczas każdy szykował sobie jedzenie wtedy kiedy był głodny. Teraz będziemy po wstaniu jeść razem.

Pozostaje temat ubierania się. Planuję wieczorem ubrania szykować, żeby dzieci mogły same się rano po śniadaniu ubrać. Na razie wydaje im się to atrakcyjne. Pytanie kiedy im się znudzi i stanie się przykrym obowiązkiem. O rozwiązaniu tego problemu będę musiała myśleć na bieżąco, póki co jest to dla nich fajna zabawa.

No i poród.

Pod wrażeniem lektury „Duchowego położnictwa„, jestem teraz w stanie wewnętrznego spokoju. Całkowicie pogodzona z tym co ma się stać, niezależnie od tego czy ma to być mój poród marzeń czy nie. Wiem, że będzie to mój najtrudniejszy poród. Wiem, że może skończyć się (lub zacząć) inaczej niż bym tego chciała. Żyję jednak wiarą w to, że będzie dobrze. Nie czuję strachu. Czuję podekscytowanie na myśl, że za niewiele ponad 4 miesiące będę mogła znowu doświadczyć cudu narodzin.

No i dzisiejszy dzień jest dniem kiedy po raz pierwszy zrobiłam sobie zdjęcie ciążowe. Przez tak długi  czas nie miałam kiedy go zrobić. Cóż robię się już coraz większa, niebawem będę wyglądać jak wieloryb. I nie wiem czy wtedy odważę się opublikować swoje zdjęcie 😉

Akapit śmiechu 😉

-Ja tak wyglądałam jak szłam do porodu

 

-Ooooo, niedługo pani rodzi?

-Nie, dopiero na początku stycznia

-Oooooo, to będą bliźnięta?

-Nie, mam nadzieję, że nie. Lekarz twierdzi, że tylko jeden lokator rośnie mi w brzuchu.

 

To wszystko zawdzięczam tym 4 kilogramom które przytyłam 😉

Już widzę jak wesoło będzie dalej.

Półmetek już za mną

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.