Szkoła czy przedszkole? – o to jest pytanie

Mam to szczęście w nieszczęściu być mamą dziecka urodzonego w 2010 roku.

Niby nic takiego a jednak ostatnie rządy wprowadziły niezły chaos.

Jeszcze we wrześniu byłam pewna że moje dziecko pójdzie do pierwszej klasy w tym roku. A tu cyk cyk i właściwie to sobie sama decyduj. Najpierw przez kilka lat przygotowuje się dzieci żeby dały radę w szkole a teraz to właściwie mało istotne. Niech sobie dziecko jeszcze rok robi zerówkę.

Ze względu na to że moje dziecko jest bardzo specyficzne zdecydowałam się po dwóch latach prowadzenia do przedszkola na edukację domową w zerówce. Od ponad pół roku pracuję z dzieckiem nad tym co u niego kuleje, trochę olewając to co moim zdaniem przyswoi dosyć szybko. I tak sobie żyliśmy w tej naszej domowej szkole, aż padła decyzja że mogę zostawić dziecko w zerówce.

Rządzącym wydaje się że są teraz hiper i super. Tylko mnie to kosztowało kilka nieprzespanych nocy. Jak każda matka chcę dla swojego dziecka tego co dla niego najlepsze czasami niestety kosztem siebie. I tak po wielu godzinach przemyśleń postanowiłam że będę się trzymać mojego pierwotnego planu. Edukację wczesnoszkolną zrobimy w trybie domowym. Bardzo mi to przypadło do gustu i nie ma porannej wojny o szykowanie do placówki.

Ale nie byłabym sobą gdybym nie skomplikowała sobie życia. W końcu dzieci ED również muszą być przypisane do jakiejś szkoły. I tak postanowiłam zwiedzić nasze Śremskie szkoły i zdecydować która będzie najlepsza dla nas, w końcu od czwartej klasy syn uczęszczałby tam już normalnie na lekcje. I tu nastąpił szok.

Co jedna szkoła to lepsza. Sale mają małe krzesełka, często takie fajne regulowane. Tablice multimedialne są na porządku dziennym. Miałam wielokrotnie okazję zobaczyć jak mojemu dziecku podobają się zadania rozwiązywane w tej formie. W jednej szkole potrzebowałam dobrej chwili żeby znaleźć tradycyjną tablicę. Zabawki edukacyjne biją na głowę. W życiu nie będę w domu mieć tak genialnego zaplecza zabawowego. A przecież o to chodzi żeby nasze dzieci uczyły się poprzez zabawę. Niesamowite wrażenie zrobił na mnie kącik staroci. Wiecie takie proste rzeczy które my pamiętamy z dzieciństwa ale nasze dzieci już niekoniecznie. Żelazko z duszą, maszynka do mielenia mięsa – taka ręczna a nie na prąd i wiele, wiele innych.

Ulubionym miejscem moich dzieci były sale gimnastyczne, oczywiście tam gdzie udało nam się dotrzeć na salę. Szkoły są wielkie a czasu na zwiedzanie i atrakcji od groma. Nauczyciele mają świetne podejście do dzieci. Pomysły na zabawy zarówno czyste jak i brudne. Młodszego nie mogłam wyciągnąć z sali w której panie zrobiły domowy piasek 🙂 No i ciecz nienewtonowska. Od dawna się nad nią zastanawiałam ale jakoś nigdy nie wpisałam w google. Banalna prostota a jak zaskakuje. Tak się trochę zastanawiam czym się te nowe podstawówki różnią od przedszkoli.

Szkoły prześcigają się w sposobach zachęcenia rodziców do zapisania dzieci właśnie do ich placówki. Od uczestnictwa dzieci w zajęciach które trwają prawie godzinę żeby zobaczyć że dzieciom wcale się nie nudzi i potrafią ten czas spokojnie wytrzymać. Przecież to nie są nasze lekcje przy tablicy z książką w nosie. Jak nauczyciel widzi że dzieci mają problem z usiedzeniem to zmienia zajęcie. Proponuje zabawę ruchową żeby dzieci rozbudzić, lub wyciszającą jak są za bardzo pobudzone.

Propozycje zajęć pozalekcyjnych są zróżnicowane, każda szkoła wybiera takie które jej zdaniem będą się cieszyć największym zainteresowaniem. Logopeda, psycholog. Świetlice dla młodszych i starszych dzieci oddzielnie. Godziny otwarcia ustalane z rodzicami wedle potrzeb. Dzięki temu że klas będzie mniej bo rodzice zostawiają dzieci w przedszkolu tryb jednozmianowy. Mogłabym długo wymieniać jak bardzo dyrektorzy starają się pozyskać uczniów.

Mój wybór prawdopodobnie padnie na szkołę w której pani dyrektor była jak najbardziej zainteresowana ED ale nie wiadomo kiedy naprawdę zachęciła mnie do posłania dziecka do jej szkoły i możliwe że już drugą klasę zaczniemy tradycyjnie. Mamy rok na zastanowienie się 😉  Zdarzali się też dyrektorzy nachalni. Tak może pani uczyć w domu ale u nas są najlepsi nauczyciele którzy poradzą sobie z każdym dzieckiem. Jasne, na pewno ulegnę takiej sugestii 😉

Tak jakoś nie lubię słowa najlepszy. Na pewno sobie poradzimy. Nie wiem dlaczego ale bardziej do mnie przemawia postaramy się poznać dziecko jak najlepiej i znajdziemy sposób jak je uczyć 🙂

Ostateczną decyzję podejmę po piątkowych targach edukacyjnych. Ale uważam że szkoły przynajmniej w moim mieście są dostosowane do sześciolatków. Wydaje mi się że rodzice zanim podejmą decyzję powinni zmierzyć się z przeciwnikiem i go poznać. Łatwo naczytać się w internecie o tym jak szkoły są niedostosowane i jak to dzieci nie dają rady. Ale internet ma to do siebie że rozdmuchuje te negatywne komentarze a zapomina że każdy medal ma dwie strony. Dobrą i złą. I każdy powinien samodzielnie podjąć decyzję czy jego dziecko nadaj się do szkoły czy nie. A jeśli nie idą poznać szkoły tylko z góry zakładają że dziecko nie da rady. Zastanawiam się ilu rodziców zna program nauczania wczesnoszkolnego. Wydaje mi się że strach ma wielkie oczy.

I nie chciałabym być źle zrozumiana że namawiam do posłania dzieciaczków wcześniej do szkoły. Raczej chodzi mi o świadome podejmowanie decyzji. Jak by nie patrzeć bardzo istotnej decyzji 🙂

 

10 komentarzy

  1. może w większych miastach jest jakiś wybór, ale np. tu gdzie mieszkam szkoły są dwie, w zasadzie nie zmieniło się w nich niemal nic od wielu lat, więc stwierdzenie że nadają się dla 6-latków jest wg mnie mocno przesadzone, nie wspomnę już o tym, że każde dziecko rozwija się inaczej, moje jeszcze nie jest bardzo samodzielne, a nie oszukujmy się – w szkole musi być samodzielne! tak, zapewne niektórzy powiedzą, że to wina rodziców i mają rację, nie będę na ten temat dyskutować, jestem mamą dziecka urodzonego w 2010 roku, w dodatku w listopadzie i miałam wielką nadzieję, że coś się jednak zmieni, zanim będę MUSIAŁA posłać swoje dziecko do szkoły … cud całe szczęście nastąpił i nie będę musiała biegać po psychologach/pedagogach … w naszym przypadku rok przedszkola i ta połowa zerówki dały już całkiem sporo, mój syn zaczyna pomału współpracować … myślę, że kolejny rok da mu jeszcze wiecej

    1. Jako matka wiesz najlepiej czy twoje dziecko nadaje się do szkoły. Ja jeszcze kilka miesięcy temu krytykowałam szkoły ponieważ znałam je tylko z opowieści znajomych. U nas jest 6 szkół podstawowych które teraz ostro rywalizują o uczniów bo nie oszukujmy się, bardzo mało dzieci w tym roku idzie do szkoły. Życzę owocnego roku i wierzę że ten rok wiele wam da 🙂

    2. Dokładnie. U mnie tez są dwie podstawówki i nie zmieniło sie kompletnie nic. Moje dziecko jest w przedszkolu i mamy jeszcze dwa lata na podjęcie decyzji ale np z jego przedszkola do szkoły idą tylko dwie dziewczynki. W przedszkolach w mojej miejscowości praktycznie nie ma w tym roku rekrutacji.

  2. a ja w dalszym ciągu mam problem z tym czy posłać dziecko, moim zdaniem jest gotowe ale podejście w szkole, do której pewnie będzie uczęszczać jest lekko mówiąc nienajlepsze, z kolei ja jako rodzic jestem traktowana jako niespełna rozumu, że chce posłać choć nie muszę!

    1. A może jest szansa wybrać inną szkołę? Bo gotowość dziecka to jedno ale nastawienie personelu jest też bardzo istotne.
      Mam nadzieję że uda ci się znaleźć najlepsze dla was rozwiązanie 🙂

      1. niestety mieszkam na wsi, jestem samotną mamą a moja mama w najbliższym czasie znów pewnie wyjedzie wiec o codziennych dojazdach raczej nie ma mowy, tym bardziej jeśli w najbliższym czasie zacznę pracować… chyba, że jeszcze do czasu rozpoczęcia nauki coś się zmieni, też mam nadzieje na jak najlepsze rozwiązanie tego bałaganu, pozdrawiam 🙂

  3. Też jestem mamą 6-latka i moje dziecko zdecydowanie od września będzie uczęszczać do I klasy. Nasze dzieci były przygotowywane w przedszkolu przez 3 lata i wiem, że jest gotowy na to, żeby iść już do szkoły.
    Znam szkołę od podszewki, bo sama do niej chodziłam i chodzi też tam starszy syn. I wiem, że szkoła jest przystosowana do 6-latków.
    Każdy tak naprawdę musi podjąć decyzję sam ale nie ma co się obawiać, że dzieci sobie nie poradzą. Trzeba uwierzyć w swoje dzieci!!!!
    Pozdrawiam

  4. Ja mam w domu pięciolatka, którego chciałam wysłać we wrześniu do zerówki. I co? No dzięki bardzo, ale muszę do przedszkola i już. Jak ja lubię takie arbitralnie podejmowane decyzje.

  5. Cieszę się, że moja starsza córka do szkoły idzie za rok, więc omija mnie ten dylemat. Wiki jest w grupie zerowej, ale dlatego, że są tam połączone 4-5-latki. Inaczej sprawa ma się z moją siostrą, Jula zostanie w zerówce, już 3 rok…

    Ja sama będąc na dniach otwartych w szkole, w której pracuję, widziałam, że zainteresowanie rodziców jest znikome. W innej szkole dzień wcześniej było jeszcze mniej, bo poniżej 10 osób.

    I teraz jest ogromny problem – mało pierwszych klas, w przyszłym roku będzie przeładowanie, w tym roku problem z dziećmi 3-letnimi.

    Moja młodsza córka w czerwcu kończy 3 lata. Robię, co mogę, żeby przed wakacjami wcisnąć Ją do przedszkola. Jej opiekunka od września wraca do starych pracodawców. I albo znajdę Młodzieży miejsce w przedszkolu, albo będę musiała na rok szukać kogoś nowego :/

Skomentuj Anna Ignasiak Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.