Sztuczna mama

Kiedy dwoje ludzi się kocha w pewnym momencie decydują się podarować życie nowej istocie. Przez 9 miesięcy mama nosi je pod sercem, jest z nim non stop. Na szczęście nie wymyślono jeszcze sztucznej macicy do której można przełożyć dziecko żeby odpocząć od uroków ciąży.

Dlaczego na szczęście? Dlatego że po porodzie już takie zastępniki mamy istnieją i są coraz bardziej powszechniejsze. Nie neguję ich przydatności bo teraz kiedy kobieta poza wychowywaniem dziecka musi zrobić jeszcze milion innych mniej lub bardziej ważnych rzeczy okazują się pomocne.

Te zastępniki zastępują rodziców tam gdzie bez nich rodzić dałby sobie radę sam.

I tak mamy łóżeczka, bo przecież trzeba dziecko od urodzenia uczyć samodzielności. „Jak pozwolę mu spać ze sobą to tak na stałe zostanie” – No jasne do ślubu będzie z tobą spać albo i jeszcze dłużej jeśli po ślubie młodzi będą mieszkać z wami. Osobiście nigdy mi nie przeszkadzało dziecko śpiące obok, mężowi też nie. Ale czy wam sprawiałoby przyjemność spanie samotnie? nie mając się do kogo przytulić? W nowym obcym świecie?

 

Butelka i smoczek – to kolejny wynalazek mający na celu oderwanie dziecka od siebie, usamodzielnienie. Łatwo powiedzieć że nie miało się mleka. Tym łatwiej że mieszanka mlekozastępcza jest łatwodostępna. Jak najbardziej w wielu sytuacjach jest to potrzebne. Wielu dzieciom takie zastępniki uratowały życie, ale jak wiele mam podaje butelkę z wygody – bo tata może nakarmić, babcia może nakarmić, sąsiadka może nakarmić. A mama może w tym czasie iść sama wszędzie i nie przejmować się że musi zdążyć na karmienie. Tylko warto zastanowić się gdzie i jak często ona chce iść sama. Zdecydowała się na dziecko, a kiedy się urodziło nie chce zrezygnować z dotychczasowego życia? Wcale mi nie chodzi że teraz życie mamy kręci się wyłącznie wokół dziecka, byłoby to wręcz niezdrowe dla niej, każdy potrzebuje odskoczni. Jednak warto zastanowić się nad częstotliwością i nad tym czy nie można wziąć dziecka jednak ze sobą i w odpowiednim momencie podać pierś. No i smoczek, najpopularniejszy uspokajacz. Jeszcze niedawno odpowiadałam że nie podaję smoczka ponieważ moje dziecko go nie akceptuje. Okazuje się że nie tylko moje. Po prostu nie umiałam tego nauczyć. A teraz muszę ponosić tego konsekwencje i być żywym smoczkiem. Halo! ja byłam żywym smoczkiem czy to smoczek jest gumową piersią. Oczywiście że czasami się przydaje szczególnie jeśli dziecko ma bardzo dużą potrzebę ssania, ale dawanie na zapas żeby nauczyć uważam za niedorzeczne.

 

Maskotka z bijącym sercem. To jest dopiero hit – ceny zwalają z nóg. No ale jak ktoś woli wydać fortunę bo kupi dla swojego dziecka wszystko żeby było mu jak najlepiej to jego decyzja. Wydaje mi się że wtulenie się w mamę i słuchanie jej bicia serca przynosi lepszy efekt dziecku. Jest to to bicie serca które słuchało przez 9 miesięcy życia płodowego. To właśnie wtulenie się we mnie i wsłuchanie w bicie mojego serca i leżenie na mojej klatce piersiowej poruszającej się delikatnie przy każdym oddechu pomaga zasypiać mojemu już odstawionemu od piersi maleństwu. Nie wiem czy chciałabym żeby zastępowała mnie pluszowa zabawka z wbudowanym odtwarzaczem.

 

Bujaczki z wibracjami. Ile razy próbowano mi sprzedać takie coś już nie wiem. Każdy zachwalał jak to mu się przydawało. Wsadziła dziecko i samo się działo i gapiło się w sufit a zabawka bujała – wibrowała a może i grała żeby mama mogła w tym czasie obiad zrobić, ok. Ale czy za każdym razem jest koniczne używanie go? Może można umyć podłogi z dzieckiem w chuście, a obiad zrobić jak śpi – wiadomo o ile w ogóle śpi 😉 Nigdy nie miałam i nigdy nie kusił mnie zakup. Raz u koleżanki wsadziłam smyka do leżaczka, ale szybko postanowił zacząć wstawać bo pozycja nie pasowała mu 😉 No ale  on nigdy nie akceptował leżenia na plecach 😉

 

Wózek. Jakby na to nie patrzeć bardzo popularna rzecz i w sumie dosyć niezbędna, w każdym bądź razie obecna w prawie każdej liście wyprawkowej. Osobiście w początkowym etapie życia dziecka uważam go za zupełnie zbyteczny. Ale to może dlatego że kocham ponad życie chusty i to że żadne schody i wąskie przejścia nie są wtedy dla mnie przeszkodą. Czasem przydaje się do przewożenia zakupów. W sumie nie wiem już ile razy na mnie dziwnie ludzie patrzyli kiedy miałam dziecko w chuście a zakupy we wózku 🙂 Jest to całkiem sensowny wynalazek przy dziecku które chce już samo chodzić i ciągłe wkładanie i wyjmowanie z chusty jest meczące. Najbardziej chusta przydała mi się kiedy mając śpiącego noworodka musiałam wyjść odebrać starszaka z przedszkola – szczególnie zimą. Szybkie motanie w to w czym dziecko jest w domu, narzucałam na nas kurtkę lub polar i w drogę bez budzenia dziecka na zakładanie kombinezonu z przekładanie do wózka który w sumie potem z dzieckiem trzeba by znieść z tego 3 piętra na dół 😉 Ale to zależy od stylu życia danej osoby.  Można zostawić dziecko śpiące w domu i szybko wyjść do przedszkola 🙂 Sorry za ten przykład ale spotkałam się z takimi pomysłami wdrożonymi w życie 🙂

 

A teraz coś co prawdopodobnie znajdzie się w domu większości rodziców. Zabawki interaktywne – grające, mówiące, ruszające się. W zamyśle mające zająć dzieci na wiele godzin żeby rodzice mogli zająć się swoimi sprawami. W praktyce moje dzieci nie dawały się na to nabrać – mądre bestie. Najlepszymi zabawkami interaktywnymi są rodzice, i baterie się nie wyczerpują chociaż mam wątpliwości co do tego wyczerpywania 🙂 Ale leżenie na podłodze pozwalało mi wypocząć a dzieci miały świetny plac zabaw, mogły się wskrobywać, uczyć wstawać i chodzić wkoło mnie a później także samodzielnie i wtedy odpoczynek się kończył. Z kostek do wc zrezygnowałam całkowicie. śmieci przed wyniesieniem przeglądam czy przypadkiem nie ma w nich czegoś ważnego, np. kluczy od domu, a wszelkie środki chemiczne mają rezerwację na najwyższych półkach 🙂

 

Żeby temu zapobiec w sklepach można zakupić chodzik. Gra i ma wbudowane zabawki a przy okazji dziecko zwiedza mieszkanie w bezpiecznej odległości od wszystkiego. No i są jeszcze kojce. Raz włożyłam dziecko do łóżeczka bo chciałam umyć podłogę przed przyjściem gości. Nie zaryzykowałam nigdy więcej. Ale to może dlatego że moje dzieci od maleńkości doskonalą umiejętności kaskaderskie. Wiecie, malowanie sufitu, zrywanie lampy z sufitu czy wchodzenie na niestabilną suszarkę do prania, w wieku niewiele ponad roku zjeżdżanie ze zjeżdżalni na stojąco…..  Ale nie ma co wymieniać. Przydatna rzecz ale jak wszystkie wcześniej wymienione odseparowuje dziecko od rodzica który w początkowym okresie życia dziecka jest najważniejszy. Są rzeczy które trzeba zrobić a są takie które można odpuścić. Czy wszystkie ubrania muszą być wyprasowane  a okna umyte co tydzień (znam taki przypadek), a obiad codziennie dwudaniowy. Czasami można odpuścić i zjeść w lokalu 😉

 

Kiedy decydujecie się na dziecko powinniście być świadomi że wasze życie nigdy nie będzie wyglądało tak jak przed ciążą. Dlatego ie upieram się przy tym że każdy dziecko mieć powinien bo nie jest to wyzwani dla każdego. To nie jest coś co trzeba osiągnąć jak „wybudować dom” czy „zasadzić drzewo”. Dziecko potrzebuje rodziców, tych chwil wspólnej zabawy, rodzinnych spacerów i porannych przepychanek w łóżku. Te powyższe gadżety potrzebne są rodzicom a nie dzieciom i trzeba o tym pamiętać. One ułatwiają nam życie. Należy ich używać z rozwagą bo granica między potrzebą a wygodnictwem jest bardzo cienka.

Jeden komentarz

  1. Fakt jest taki, że rodziców nic nie zastąpi, nawet najdroższy gadżet. Ale często ułatwiają one życie, i korzystanie z nich od czasu do czasu to nie jest jakieś ogromne zło. Ważne, żeby robić to rozsądnie, a nie w ten sposób próbować „pozbyć się” dziecka na jakiś czas. Jakby nie patrzeć wkładanie w chustę to też jest udogodnienie, bo przecież równie dobrze można by nosić na rękach 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.