Pamiętam jak dziś te noce kiedy wróciłam do domu z pierworodnym. Kiedy miałam zamiar być idealną mamą, reagującą na każdy dźwięk wydany przez dziecko. Troskliwą i wychowującą. Bo przecież po karmieniu trzeba dziecko odbić i odłożyć do łóżeczka. W ciągu kilku dni doprowadziło mnie to do stanu zombi.
Po drugie: odpuść, wyluzuj
Ile to się mówi o tym, aby dziecko do spania odkładać do jego łóżeczka. Na szczęście wiele dzieci jest mądrzejszych od swoich rodziców. Mój syn w ekspresowym tempie nauczył mnie tego, że łóżeczko służy do składowania suchego prania, a nie spania. Był typowym HNB. Jestem mu za to ogromnie wdzięczna. Wiele mnie nauczył. Przez trzy miesiące pełniłam funkcję żywego inkubatora. Obiad nie zrobiony – trudno, mieszkanie nie posprzątane – przynajmniej włamywacz polegnie zanim coś ukradnie, niewyprane ubrania – i tak siedzę w domu.
I w sumie wszystko spoko, tylko, że w tym wszystkim jest jeszcze kobieta. Jeśli ona czuje, że jednak chciałaby ubrać coś czystego to dlaczego miałaby pozbawiać się przyjemności robienia prania. Tylko co wtedy z potrzebami dziecka. Cóż, trzeba wybierać – iść na kompromis. Jedna kobieta póki mąż nie wróci z pracy nie skorzysta z toalety, inna skorzysta z dzieckiem na rękach czy w chuście (pamiętajcie aby ogon chusty był z przodu, jak jest z tyłu dobrze jest go przytrzymać), jeszcze inna uzna, że te pół minuty co ona korzysta z toalety wcale nie sprawi, że dziecko umrze z przepłakania. Żadna z tych sytuacji nie jest obiektywnie lepsza lub gorsza. Każda zaspokaja jakąś potrzebę, a inną odsuwa na później. Ważne jednak, aby postępować w zgodzie ze sobą. Każdy ma inne potrzeby i inne priorytety. A zaburzenie równowagi grozi wypaleniem, depresją, baby bluesem.
Odpuść, wyluzuj
Myślicie, że to przykazanie jest dla mam noworodków? Fajnie by było. O noworodkach nie będę dalej pisać, bo to jak ze snem 😉
Dzieci rosną, pojawia się bunt dwulatka, trzylatka, czterolatka (jak dla mnie najgorszy), pięciolatka, sześciolatka, siedmiolatka………. i długo można by jeszcze pisać, bo te bunty to tak koło trzydziestki może się kończą. Bo matką jest się całe życie.
Ale o co chodzi z tym odpuszczaniem. Na przykład o sprzątanie pokoju. Możecie po każdej zabawie chodzić i sprzątać po dziecku, możecie uczyć je sprzątania, a możecie też uznać, że to jego pokój i niech robi co chce. Pewnie to jaką opcję wybierzecie zależy mocno od wieku dziecka i waszego zmysłu estetycznego. Wiele potrafią pomóc zamknięte drzwi 😉
Mamo, kup mi!!!!! – oj wiele rzeczy może chcieć mieć kupione wasze dziecko. Pewnie najwięcej w tym temacie mogą powiedzieć panie kasjerki. Kiedyś w ramach eksperymentu pozwoliłam dzieciom wziąć co chcą i zapłaciłam za to. Zgadnijcie jaki był efekt. Otóż, staliśmy przy kasie jakiś odcinek czasu. Każdy mnie na coś naciągnął. Po minięciu kasy i zapłaceniu oni już nie pamiętali co sobie wybrali i że w ogóle to chcą. Słodycze trafiły do siatki z zakupami i nie mam pojęcia kiedy dałam im je do zjedzenia. W każdym razie nikt się o nie nie upomniał.
Mamo, ja chcę wracać z przedszkola na skróty!!!! – i wszystko byłoby fajnie jakby ta droga na skróty to był faktycznie skrót. Nie wiem jak u waszych dzieci, ale u mojego jest to droga co najmniej dwa razy, a bywa, że i trzy razy dłuższa od normalnej. Jak mam czas to odpuszczam. Serio tą dłuższą drogą dojdziecie do celu czasami szybciej, niż trując się z wrzeszczącym dzieciakiem i paląc się ze wstydu bo wszyscy patrzą na was jakbyście co najmniej katowali swoje dziecko.
Moim faworytem jest jednak bunt czterolatka
i dziecko które oczekuje,że mama ma zdolność jasnowidzenia i przewidzi w jakiej kolejności mają być dzisiaj zapinane rzepy w bucikach. A wiedzcie, że tego nie można nauczyć się na pamięć, bo tajny kod zmienia się codziennie, a czasami nawet kilka razy dziennie. Są trzy wyjścia i żadne z nich nie daje pewności pozbycia się problemu. Po pierwsze można kupić inne buciki, jednak nie każde dziecko zaakceptuje zmianę. Po drugie można kazać dziecku ubierać samemu buciki, jednak nie zawsze będzie z tego powodu szczęśliwe. Po trzecie można po kolei pytać który rzep powinien być teraz zapięty, trochę to trwa, ale u mnie ma 95% skuteczności 😉
Potem są jeszcze takie codzienne sytuacje jak to, że dziecko chciało na śniadanie chleb z dżemem i szynką, a nie z szynką i dżemem – warto zapytać dziecko o kolejność,bo ja osobiście nie zjem po nim takiej kanapki.
Zapalanie światła, bo on chce sam. Nie chcecie afery mimo,że już zapaliliście to światło, to odpuśćcie, zgaście je i pozwólcie dziecku zapalić.
wduszenie przycisku przy światłach na przejściu. Jakoś u mnie przechodzi opcja, że po prostu każdy po kolei zapala (tak, wszyscy jedno, to samo światło)
Koszyki w sklepie, no cóż, każdy musi mieć swój. Najgorsze, że często oczekują takiej samej zawartości. Tak więc pewnego razu kupiłam dwa pudełka patyczków nie do uszu. Jak ja kocham robić zakupy bez dzieci.
Takie ustępowanie ponoć niewychowawcze jest
Kiedyś może bym się tym przejmowała. Teraz ważniejsze jest dla mnie moje zdrowie psychiczne. Oczywiście są też sytuacje kiedy nie ustępuję. Nie odpuszczam. Kwestia tego czy uważam, że coś jest moim zdaniem ważne czy jednak jest mi obojętne.
Tak, jeśli dziecko mi ucieka, to idzie ze mną za rękę do końca spaceru. Nie obchodzi mnie czy się drze, że mu krzywdę robię. Nie będę ryzykować, że wybiegnie mi na ulicę. Wiem kiedy jest „grzeczny” i można mu zaufać, a wiem kiedy zaczyna szaleć z przebodźcowania i trzeba go przytrzymać. Jeśli postanowi słuchać co do niego mówię to jest szansa, że mu wytłumaczę i jak okaże się, że zrozumiał co do niego mówię to może iść dalej sam.
Przerabiałam kilka lat temu akcje z zakładaniem kurtki na mrozie. Jak się z dzieckiem kłóciłam, że ma założyć i zmuszałam go do tego próbując na siłę założyć to była tragedia. Teraz pozwalam wyjść bez kurtki, niosę ją w ręce. Jeśli jest na prawdę zimno to dziecko w ciągu kilku minut o tym powie i poprosi o tą kurtkę bez wielkiej afery i stresu.
Odpuść, wyluzuj
Serio, to pomoże wam nie zwariować. Nie ma sensu denerwować się czymś na co nie mamy wpływu. Nie ma też sensu upierać się przy czymś mało istotnym.